Dla mojej kochanej dziołszki :3
Zerwałam się przestraszona z łóżka. Znowu to samo! Zaspałam!
Szybko zgarnęłam, przygototowane wieczorem ciuchy i po sekundzie byłam gotowa. Nie miałam czasu czesać włosy w kucyki, więc zostawiłam je wyjątkowo rozpuszczone.
- Tikki wskakuj do plecaka! - krzyknęłam, nerwowo rozglądając się za książką z biologii.
Coś sztutchnęło mnie w ramię.
- Dziękuję - powiedziałam do mojej małej kwami, biorąc podawany przez nią przedmiot.
Zarzuciłam plecak na ramię, poczekałam aż Tikki do niego wejdzie i zbiegłam po schodach.
Wpadłam do klasy, omal się nie przewracając. Z boku dobiegł mnie komentarz Chloe i cichy chichot Sabrine. Zignorowałam je. Szłam w stronę mojej ławki, która po jednej stronie była już zajęta. Pomachałam Aly'i i zajęłam swoje miejsce. Akurat w tym samym czasie, drzwi do klasy otworzyły się z hukiem, a do środka wparowała pani Violin. W rękach niosła dużych rozmiarów pudełko.
Zauważyłam, że takich pudeł było więcej przy jej biurku. Bardzo byłam ciekawa co może znajdować się w środku.
- Hej - miękki głos wyrwał mnie z zamyślenia.
Zaskoczona spojrzałam w bok i nieśmiało się uśmiechnęłam.
Ciągle nie mogłam uwierzyć w to, że spędziłam walentynki z Adrienem, a później był u mnie w domu i piekliśmy ciasto. Wtedy stało się też coś dziwnego, że się nie jąkałam. Nie onieśmielał mnie.
Jednak teraz znów wróciła ta nieśmiała, skrępowana Marinette.
- H-hej - powiedziałam, czując jak się rumienię.
- Spóźniłaś się - delikatnie się zaśmiał.
Skinęłam głową.
- Za-zaśpić. Nie! Ja zaspać. Znaczy się - wzięłam głęboki oddech - zaspałam.
Spojrzał na mnie i podniósł brew do góry.
Spóściłam smętnie głowę.
Znowu zrobiłam z siebie totalną idiotkę, a już tak dobrze się dogadywaliśmy.
- Zdarza się.
Spojrzałam na niego zdziwiona.
Szeroko się uśmiechnął.
- Oglądałaś wczorajsze wiadomości? Podobno porwano Czarnego Kota.
- T-tak. B-bardzo mnie ta w-wiadomość...
- Kurcze Marinette ogarnij się, bo uzna cię za wariatkę - usłyszałam cichy głosik kwami.
Pokiwałam głową. Jak zwykle miała rację.
- Oglądałam i bardzo ta wiadomość mnie zmartwiła. Chociaż dobrze, że nie była to prawda...
Spojrzał na mnie zaskoczony.
- Nie była to prawda? Skąd to wiesz?
Wytrzeszczyłam oczy.
- N-nie mówili o tym w telewizji?
Pokręcił przecząco głową.
Zastanawiałam się gorączkowo, co mogę powiedzieć na moje usprawiedliwienie.
Nagle Adrien szeroko się uśmiechnął.
- Znam twój sekret.
Poczułam jak moje serce zaczyna mocniej bić.
- T-tak? Ale jaki sekret? Przecież ja nie mam żadnego sekretu.
- Jesteś pewna?
Spóściłam smętnie wzrok i wpatrywałam się tępo w blat stolika.
- No heej - szturchnął mnie w ramię - nie tak trudno się domyślić, że wiesz to od Aly'i, która śledzi wszystkie kroki naszych superbohaterów.
Wypóściłam ze świstem powietrze, czując jak ulga wypełnia mnie od środka.
- Odkryłeś mój sekret - przytaknęłam.
"Jeden z niewielu", dodałam w myślach.
- Nic się przede mną nie ukryje - mrugnął do mnie wymownie okiem.
Poczułam jak zaczynają piec mnie policzki i szybko odwróciłam wzrok, patrząc na nauczycielkę, która na każdej ławce kładła kartonowe pudełka.
Kiedy jedno z wielu, pojawiło się na naszym stanowisku, zainteresowana zajrzałam do środka. Znajdował się tam mikroskop.
- Dzisiaj będziemy badać, tkanki mięśniowe - po całej klasie, rozległ się spokojny głos nauczycielki - wasze obserwacje będziecie wpisywać do tabeli, którą zaraz rozdam.
Ciężko westchnęłam.
Szykuje się długa lekcja.
Niecałe dwadzieścia pięć minut później, rozległ się głośny dźwięk dzwonka, informujący o 15 minutach przerwy.
Wolno zaczęłam wrzucać książki z biologii do plecaka, uważając na moją małą przyjaciółkę.
- Ciekawe co robi teraz Czarny Kot - powiedziałam sama do siebie.
- Zapewne siedzi i tęskni za swoją Biedronsią - powiedziała Tikki, lekko się uśmiechając - czyli za tobą.
Smętnie podniosłam konciki ust do góry.
- Tak bardzo pragnie poznać twoją tożsamość, Marinette.
- Nie... nie powinniśmy ukazywać naszych prawdziwych twarzy - mruknęłam - mogłoby to przeszkadzać nam w pracy.
- Mogłoby przeszkadzać, ale mogłoby także wam w niej pomóc. Lepiej byście się dogadywali. Mari, nie chciałabyś wiedzieć kto skrywa się za maską Kota?
- Oj Tikki... chciałabym. Nawet nie wiesz jak bardzo.
- Więc w czym problem?
- Boję się, że go rozczaruję. Tak bardzo podoba mu się Biedronka. Biedronka, nie ja.
Zamknęłam plecak i pozwoliłam małej kwami schować się w mojej kieszeni.
Z tysiącami myśli w głowie, wyszłam na zatłoczony korytarz.
Przyglądałam się każdemu, kogo mijałam. Tyle emocji naraz w jednym miejscu.
Smutek, złość, rozczarowanie, obrzydzenie, radość, miłość.
Kto wie, czy dzisiaj mała Akuma, kogoś nie opęta.
Doszłam do końca korytarza i stanęłam przy wielkim oknie.
- Tikki... Co by się stało... - przerwałam - ... co by się stało, gdyby to mnie opętała Akuma od Władcy Ciem?
Z kieszeni wysunęła się czerwona główka. Spojrzała na mnie oczami pełnymi przerażenia.
- Nawet tak nie mów! Byłoby źle... Bardzo źle - wzdrygnęła się - nawet nie chcę myśleć o tym, co mogłoby się wtedy stać.
Schowała się do kieszeni i pisnęła.
- Aly'a idzie!
Niechętnie odwróciłam się w stronę przyjaciółki.
Brązowo - włosa zmierzała w moim kierunku, dość nerwowym krokiem. Kiedy była dostatecznie blisko, zobaczyłam na jej twarzy wymalowaną złość.
- Oj NIE spodoba ci się ta wiadomość - warknęła, stając obok mnie.
- Hej, spokojnie - powiedziałam, poprawiając jej okulary - co się dzieje?
Dziewczyna wzięła głęboki oddech.
- Panna Wiem To Wszystko i Jestem Najpiekniejsza Na Świecie, powróciła!
Poczułam jak robi mi się słabo.
- I wiesz co? Znowu uczepiła się jak mucha klejki, TWOJEGO Adriena!
Już dawno nie widziałam Aly'i w takim stanie.
Złość z niej kipiała, a oczy rzucały piorunami na lewo i prawo.
Po ostatniej wizycie Lili w naszej szkole, Alya wreszcie zauważyła, jak podłą kłamczuchą jest dziewczyna. Usunęła wszystkie filmiki z nią, z Biedrobloga, nie bacząc na wyświetlenia i komentarze.
- Po co wróciła?!
Rozszerzyłam oczy z przerażenia. Chyba doskonale wiem dlaczego.
Przypomniała mi się wczorajsza akcja z Czarnym Kotem. Ten fałszywy, zniknął kiedy się go dotknęło. Była jak hologram. Iluzja. Przełknęłam głośno ślinę. Lisica wróciła.
Zadzwonił dzwonek.
- Chodź - Alya chwyciła mnie za rękę - już my tej małpie pokażemy!
Wojowniczo nastawione ruszyłyśmy w stronę klasy z historii.
Znalazłyśmy się w tym momencie, gdy nauczycielka wpuszczała nas do środka.
Już z daleka zauważyłam Lilę tulącą się do ramienia Adriena.
Poczułam rękę przyjaciółki na ramieniu.
Skinęłam głową.
Zachowam spokój.
Gdy zajęliśmy swoje miejsca, nauczycielka oznajmiła, że dzisiaj będziemy pracować w czteroosobowych grupach.
Spojrzałam błagalnie na Alyę, na co ta przewróciła oczami.
- Hej Nino! - zawołała w stronę chłopaka - idziecie do nas?
Zamienił kilka słów z Adrienem, który kątem oka zerkał na Lilę, która powolnym krokiem zmierzała w ich stronę.
- Pewnie!
Szybko się do nas dosiadli.
Z prawdziwą rozkoszą obserwowałam bordową twarz dziewczyny. Rozejrzała się po klasie. Wolne miejsce było tylko u Chloe i Sabriny. Niechętnie się do nich dosiadła. Świetnie razem wyglądają! Żmije są ze żmijami.
Chociaż... Chloe nie wyglądała na specjalnie zadowoloną.
- Co mamy dokładnie robić? - mruknęła Alya.
- Mapę, na której mamy zaznaczyć wszystkie bitwy Napoleona - odpowiedział Nino, patrząc czule na dziewczynę.
Kiedy tak się na nich patrzy, to robi się aż cieplej na serduchu.
- To do roboty! - zdecydowałam.
Po czasie, kiedy kontury Francji i jej sądsiadów były już zaznaczone, teraz pojawił się kłopot, jak zaznaczyć miasta.
- Czarnym Kotem!
- Biedronką! - zawołałam w tym samym momencie co Adrien.
Zdziwieni spojrzeliśmy na siebie i wybuchnęliśmy gromkim śmiechem.
- No to głosujemy!
- Jestem za Biedronką - powiedziała Alya.
- Ja też zawtórował jej Nino.
- Czekajcie - mruknęłam - nie może być cały czas, że Biedronka jest lepsza. To jest nie fair według Kota. Od samego początku, była stawiana wyżej. Niech tym razem będzie inaczej!
Wszyscy spojrzeli na mnie z podziwem.
Adrien otworzył usta ze zdziwienia, lecz natychmiast się uśmiechnął.
- Jesteś tego pewna? Przecież to Biedronka łapie akumy, nie Kot.
Spojrzałam mu prosto w oczy.
- Ale to dzięki Chatowi, udaje się je złapać.
Po chwili zdałam sobie sprawę z tego, że nie powinnam tak o nim mówić.
Tylko jako Biedronka, tak go nazywam.
- A więc Biedronsiu, niech będzie Czarny Kot - blondwłosy chłopak przyjrzał mi się uważnie - co wy na to?
Moje serce zrobiło niespodziewany przewrot.
Biedronsia? Czy tak właśnie powiedział?
- Ja tam się zgadzam - powiedział Nino.
- Ja też - zawtórowała mu Alya.
Zgodnie zaczęliśmy oznaczać kocią łapą miejsca na mapie.
A były to między innymi:
Jena, Auerstedt, Wagram, Borodino, Lipsk i wiele, wiele innych miejsc, gdzie francuska armia, dowodzona przez Napolena, stoczyła bitwy.
Było już po lekcjach.
Razem z Aly'ą poszłyśmy się przejść do parku.
- Lila prawie zamordowała cię wzrokiem - powiedziała niespodziewanie.
Spojrzałam na nią z niezrozumieniem.
- Za każdym razem rozmawiałaś z Adrienem, patrzyła na ciebie jakbyś była owadem, który z wielką chęcią by zgniotła.
Przewróciłam oczami.
- Jak rozpieszczone dziecko nie dostaje czego chce, to jest gotów wszystkich wokół pozabijać.
- Manon?
- Aha. Zgadłaś.
- Mam nadzieję, że nie zostanie tu na długo - nerwowo machnęła ręką - jestem taka na siebie wściekła, że wtedy ją tak podziwiałam.
- Głowa do góry. To co było, to było. Teraz jest co innego i wiesz jaka ona jest.
- Masz rację - mocno mnie przytuliła.
- Mówiłam ci, że jesteś najlepszą przyjaciółką?
- Hmm z tego co pamiętam, to ja ci to ciągle mówię.
Wesoło się zaśmiałyśmy.
- Jesteś moją najlepszą przyjaciółką! - wykrzyknęła na całe gardło.
- To miała być tajemnica! - odkrzyknęłam.
Zanosiłyśmy się śmiechem, a z naszych oczu leciały łzy. Łzy radości.
Spojrzałam w lustro i po raz ostatni przeczesałam włosy szczotką.
- Dobranoc Tikki - powiedziałam w stronę małej kwami, która leżała już w swoim łożeczku.
- Dobranoc Mari - odpowiedziała sennym głosem.
Położyłam się do łóżka i przymknęłam oczy, myśląc o dzisiejszym dniu.
Nagle okno otworzyło się z hukiem, a w nim zamajaczyła się niewyraźna postać.
- Teraz, jesteśmy tylko ty i ja.